piątek, 15 czerwca 2012

6.Pierwszy raz!

Nadszedł dzień urodzin Mike.Wstałam rano przecierając oczy i głośno ziewając.Zwlekłam się z łózka,wyjęłam z szafki ubrania i poszłam do łazienki .Wyszłam z niej ubrana,umyta , umalowana po prostu zadbana.Zjadłam śniadanie i ruszyłam do szkoły .Na jednej z przerw zaczepił mnie Jake pytając czy napewno przyjdę na imprezę urodzinową Mike.Powtarzałam mu że przyjdę i przyjdę .Kiedy wróciłam do domu zjadłam obiad, odrobiłam lekcje i włączyłam komputer.Zaczęłam pisać z Rachel moją przyjaciółką z 1 klasy podstawówki.Pytała się mnie co u mnie?Jak tam szkoła?A na koniec napisała ze wraca do Astorii na zawsze.Ucieszyłam sie gdy przeczytałam tą informację .Rachel Vistry dziewczyna która trwała ze mną 9 lat powraca do mnie , do Astorii .Kiedy skończyłam z nią pisać spojrzałam na zegarek "19:45" został kwadrans do imprezy urodzinowej.Nałożyłam swoją nową sukienkę  i białą różę a szpilki położyłam narazie na łóżku.Poszłam do łazienki umyć włosy  i zrobić makijaż .Wyszłam z niej 25 minut potem.Związałam sobie włosy w kok i nałożyłam szpilki.Przechadzałam sie w nich przez chwilę po pokoju , gdy nagle weszła mama.
-Córciu, jakiś chłopak do ciebie.
-Chłopak?-spytałam zdziwiona wybiegając z pokoju .
Podeszłam do drzwi i zobaczyłam w nich stojącego Jake'a ubranego w lużne jeansowe spodnie i koszulkę z nadrukiem "Wszystko tylko nie to !" i do tego eleganckie buty.
-Cześć -powiedział przyciągając mnie do siebie i mocno przytulając .
-Cz... cze... cześć-wykrztusiłam
Jake odstawił mnie na ziemię i uśmiechnął się łobuzersko.
-To co idziemy?-powiedział łapiąc mnie za rękę .Popatrzyłam, na chwilę na splecione ręce, ale mi to nie przeszkadzało.
-Tak idziemy - powiedziałam wreszcie.
Poszliśmy na imprezę . Z tego co sie dowiedziałam od Jake urodziny miały się odbyć w lesie.Kiedy doszliśmy impreza się już zaczęła .Po chwili doskoczył do nas Sam.
-Cześć Sophie .Cieszę się że przyszłaś.-powiedział Sam
-Przyjemność po mojej stronie-odpowiedziałam ściskając jego dłoń.
Jake pociągnął mnie do Mike  i Jane.
-Witaj Sophie-powiedziała melodycznym głosem Jane.
-Cześć.Mike a to które już urodziny?
-Osiemnaste . Super co nie ?-spytał się mnie Mike nachylając się.
-Co nie -odpowiedziałam ironicznie .
Nagle puszczono wolną muzykę .
Jake ponownie pociągnął mnie ale teraz w stronę parkietu.
Popatrzył się na chwilę na mnie a potem złapał mnie w tali , a ja powiesiłam ręce na jego ramionach.
Czułam się niesamowicie czując jego gorący oddech na mojej głowie.
-Dlaczego to robisz?-wreszcie się odezwałam.
-Ale co?-spytał zdziwiony Jake zbity z tropu a jednocześnie odsuwając sie ode mnie.
-Przecież wiesz że nie umiem tańczyć -powiedziałam cala czerwona ze wstydu.
Parsknął śmiechem i ponownie mnie przytulił miażdżąc mi płuca.Złapał mnie delikatnie za rękę i pociągnął mnie w stronę swojego domu.Dom Moorów był niecały kilometr od imprezy urodzinowej Mike.
-A co z urodzinami?-spytałam kiedy weszliśmy do jego domu.Był pusty.
-Urodziny poczekają-powiedział łapiąc mnie znowu w tali i przyciągają do siebie .
-Długo na to czekałem-uśmiechnął sie łobuzersko.
-Na co cze...-nie dokończyłam bo Jake namiętnie mnie pocałował.
Czułam jak cały świat znika zostaje tylko on i ja.
Nie pozostałam mu dłużna, wtopiłam sie w jego ciepłe usta.
Jake pociągnął mnie do swojego pokoju.Zamknął na klucz drzwi i zaczął łapczywie mnie całować. Jakby brakowało mu czegoś.Położyłam się delikatnie na jego łóżku a on na mnie .nie przestając mnie całować .Po pewnej chwili nasze ubrania leżały już kącie a my rzuciliśmy się do chwil namiętności.
-----------------------------------------------------------------
Następny rozdział dodam kiedy będą 4 komentarze ! Piszcie.

czwartek, 14 czerwca 2012

5.Czy mnie oczy nie mylą ?

Rano obudził mnie promień słońca przedzierający się przez okno. Kiedy otworzyłam oczy poczułam zapach jajek i bekonu. Od razu zerwałam się z łóżka i pobiegłam na dół do kuchni. Oczywiście mój tato tak gotował .Zawsze rano korciło go gotowanie. Był już lepszy od mamy. Tato popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
-Tato ale zniewalający zapach.-powiedziałam siadając przy stole.
Tato podał mi talerz a na nim jajka z bekonem .A więc mój nos mnie nie mylił .Zaśmiałam się w duchu.
-Jeśli chcesz weż sobie do tego chleb-powiedział.
Ja pokiwałam przecząco głową i zabrałam się do jedzenia .Nagle rozległo sie głośne zbieganie ze schodów i pojawili się Adam i Steve. Jak pioruny usiedli koło mnie i zaczęli jeść jak prosiaki! Jak zobaczyłam jak oni zaczęli jeść to cofało mi się jedzenie.
-Steve podwiózłbyś mnie dziś do szkoły -powiedziałam robiąc proszące oczka.
-Sory ,ale dzisiaj nie mogę -powiedział Steve  przestając na chwilę jeść .
-A to niby dlaczego?-spytałam.
-A to nie twój interes!
Ja oburzona wyszłam zostawiając polowe jedzenia na talerzu. No trudno będę musiała iść na piechotę .Kiedy szłam tak zauważyłam ścieżkę do lasu ,poszłam nią myśląc że szybciej dotrę do szkoły .Przedzierałam się przez drzewa, krzewy i nagle trafiłam na znajoma mi polanę .To tu poznałam kolegów Jake. Postanowiłam wrócić tu po szkole i poszłam dalej po kilku minutach znalazłam się przed szkołą .Jak zawsze nudne lekcje gadanina z paczką i Jakiem lecz dzisiaj zachowywał się dość dziwnie. Po szkole tak to sobie obiecałam zaszłam na tą polanę którą spotkałam dziś rano. Dotkęłam miękką trawę a po chwili na nią usiadłam .Rozejrzałam się po polanie ,słońce padało na cały las a szczególnie na polane .Nic się nie zmieniło. Uśmiechnęłam się a wiatr rozwiał mi moje długie włosy .Zamknęłam oczy i delikatnie położyłam się na ziemi .Przeleżałam tak 5-10 minut .Nagle usłyszałam szelest liści .Obróciłam się i zobaczyłam wielkiego wilka .Jego ślepia były wbite we mnie .Cofnęłam się o krok do tyłu ,a on ostrożnie podszedł do mnie , nie przestając się na mnie gapić. Był tak wielki że dosięgał mi łbem do ramion kiedy stałam .Jego brązowe oczy kogoś mi przypominały ,zamyśliłam się gdy nagle nie wiem dlaczego wilczur zaczął się łasić jak kot ! Uśmiechnęłam się i znowu usiadłam .Wiedziałam że nic mi (chyba) nie zrobi .Nie wiedzieć czemu wilczur po prostu usiadł koło mnie. 
Dziwne -Troszeczkę .
 Po pewnej chwili zauważyłam że z krzaków wyłoniły się kolejne wilki.Zaczęły na mnie warczeć  ale na szczęście wilczur który siedział koło mnie stanął w mojej obronie.Stado wilków patrzyło na mnie pytająco  lecz po chwili cofnęło si z powrotem do  lasu.Popatrzyłam zdziwiona na mojego obrońce po czym wstałam i otrzepałam się z ziemi .-Przepraszam,ale muszę już iść-powiedziałam głaszcząc go po łbie .-dziękuję . 
Popatrzyłam jeszcze chwilę na niego i pobiegłam do domu.Po  jakimś czasie szwendania się po lesie trafiłam do mojego pokoju .Znalazłam w szufladzie mój notatnik i napisałam :

 Coś dziwnego mi się dziś przydarzyło.Zobaczyłam stado ogromnych wilków .Jeden z nich stanął w mojej obronie .Jakby...

Zamknęłam notatnik i schowałam go z powrotem do szuflady.Zeszłam na dół do rodziców . 
-Mamo, pożyczysz mi swój samochód?
-Yhym .-powiedziała mama.
-Muszę jechać na zakupy,bo niedługo idę na urodziny.-wyjaśniłam.
Wyjechałam z szuflady kluczyki od auta i ruszyłam na dwór.Wyjechałam z garażu i pojechałam do mojego ulubionego sklepu .Po kilki godzinach,zdecydowałam się kupić krótką białą sukienkę w kwieciste wzory.Do tego białe szpilki i naszyjnik z białą różą.Wróciłam z powrotem do domu i od razu poszłam do mojego pokoju .Odwiesiłam sukienkę do szafy i zaczęłam odrabiać lekcje.Kolejne dni minęły mi jak sekunda nawet nie zauważyłam .Za tydzień WAKACJE ! Wracając do dni były takie same jak pozostałe: szlam do nudnej szkoły ,rozmawiałam z Jakiem i spotkałam mojego obrońce jasnobrązowego wilka.Dziwne ,oswoić wilka.

4.Rozmowa z przyjaciółmi


Jake odetchnął.
-Jake wszystko w porządku ?-spytałam patrząc oczami pełnymi niepokoju.
Podniósł wzrok z chodnika na mnie.
-Tak ,wszystko w porządku.-odpowiedział zmartwionym głosem.
-Jake chodż już !-krzyknął z oddali Sam.
-Już idę !-krzyknął do Sama .-Muszę już lecieć .Pa
-Pa.
Kiedy on pobiegł do Sama mną coś wstrząsneło  ,okazało się że to Adam trzęsie mną mówiąc: Obudż się .
Kiedy wróciłam do domu pędem pobiegłam do swojego pokoju .
Stanełam tyłem do łózka i padłam od razu z hukiem na miękką błękitną pościel. Myślałam dlaczego Jake tak się zachowywał przy Adamie. Po chwili myślenia wstałam z łóżka i poszłam do mojej własnej łazienki. Umylam się dokładnie ,rozczesałam moje czerwone włosy ,wlazłam pod kołdrę  i zasnełam. Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. To mama dobijała się do mnie bo zamknełam wczoraj drzwi na klucz. Leniwie wstałam ,podeszłam do drzwi , przekręciłam kluć i otworzyłam mamie drzwi. Potem znowu wpełzałam pod moją ciepłą kołdrę.
-Sophie , ty jeszcze śpisz?-spytała zdziwiona mama .-Ty się lepiej ubieraj , bo spożnisz sie do szkoły.
Na to zdanie jak piorun wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki żeby się "odświeżyć"

Wyszłam z łazienki 10 minut po tym jak mama mnie bezczelnie obudziła , ale dalej tam stałam przyglądając mi się .Nie wiedziałam o co chodzi .Wygoniłam mame z pokoju i ubrałam się .Następnie zeszłam na sniadanie .Steve i Adam wżerali kanapki w całości jakby sie bardzo śpieszyli .Spojrzałam  na zegarek na mojej ręce.
-Przecież jest dopiero za trzydzieści pięć ósma.-powiedziałam kierując wzrok na Steve.
-Wiem .
Przewróciłam oczami.
Po zjedzeniu mojej porcji kanapek założyłam na plecy plecak i wyszłam z domu do szkoły . Jak zawsze w szkole nudno .Na lanczu usiadłam z moją paczką i zaczełam dyskusje od zdania 
-Cześć.Co tam?
-Cześć Sophie.-powiedział z łobuzerskim uśmiechem Peter.-Widziałem cię wczoraj z twoim nowym chłopakiem na mieście.
-O czym ty mówisz, nie mam żadnego chłopaka.-powiedziałam zdziwiona.
-A ten blondyn to kto to wczoraj był?-spytała Jennifer .
-To mój kuzyn.-wytłumaczyłam  drwiącym głosem.
-Ahaaa.-powiedziała cała paczka.
Nagle zauważyłam że do stołówki wchodzi Jake.
Nawet mnie nie zauważył przechodząc koło mnie.
Westchnęłam.
Siedziałam w bezruchu myśląc nad wczorajszym spotkaniem. Te trzęsące się ręce.
Nagle ktoś pomachał mi przed oczami.
-Sophie a ty co o tym myślisz?-spytała Kim.
-Myślę o czym ?-spytałam 
-Ojj Sophie .Dobra nic-powiedziała zażenowana Kim.
Było mi głupio że nie usłyszałam jej pytania.
Na przerwie między biologią a matmą Jake podszedł do mnie i spytał się czy nie chciałabym przyjść na 17 urodziny Mike. Pomyślałam trochę nad tym i zgodziłam się.
-A kiedy ?-spytałam 
- 4 czerwca ,czyli za tydzień o 19.00-odpowiedział Jake.
-Dobra to wpadnę .Pa -powiedziałam i poszłam.
On stał tam jak kolek wbity w ziemię .
Po szkole miałam jechać z mamą na zakupy ,ale odpuściłam sobie tę przyjemność .Mam przecież jutro klasówkę z chemii i muszę ją zaliczyć! Zaczęłam  się uczyć na moim jakże miękkim łóżku .Mam dobrze mówiła żeby nie zostawiać tego na ostatnią chwile. Po jakiś 30 minutach zeszłam na dół do kuchni żeby coś zjeść bo od lanczu nic nie jadłam. W salonie na kanapie przed telewizorem siedzieli tato, Steve i Adam , a mama z ciocią Megan pojechały na zakupy . Tylko ja byłam jedyną dziewczyną w tym domu .
-Co oglądacie -spytałam podchodząc do kanapy.
-Mecz Włochy Rosja.-odpowiedział Adam.
- Aha. Miłego oglądania .Tylko proszę nie krzyczcie jak ktoś zdobędzie gola ,dobrze?-spytałam ze smutną miną .

-No dobrze , postaramy się -odpowiedział tato gapiąc się na telewizor.
Wzięłam jabłko do ręki i poszłam do swojego pokoju .Włączyłam komputer i szukałam informacji na temat balu w naszej szkole. Kiedy skończyłam  ,znowu wzięłam sie za nauke .I tak zleciały mi cztery godziny .Kiedy się ocknęłam ze świata chemii zauważyłam że za oknem jest już ciemno.  Zerknęłam na zegarek.20.56 .Długo sie uczyłam. Mama już nawet przyjechała .
Zeszłam na dół  i pobiegłam od razu w stronę pilota , ale nie udało mi sie go przechwycić ,zrobił to Adam i usiadł na kanapie ,ja koło niego z założonymi rękami .Adam zobaczył moją zdenerwowaną mine i oddał mi pilota ja podziękowałam i włączyłam mój serial "Wszystko tylko nie to !" on przewrócił oczami i ułożył się do snu. To nawet lepiej .Tak oglądałam i oglądałam. Kiedy serial się skończył Adam już spał ,a ja delikatnie wstałam z kanapy żeby go nie obudzić i poszłam do swojego pokoju . Zamknęłam drzwi i jak torpeda pobiegłam do łazienki .Umyłam się pod prysznicem , rozczesałam moje brązowe kołtuny i zrobiłam sobie peeling .Kiedy wyszłam owinięta ręcznikiem zobaczyła mojego brata Steva  ,siedzącego na moim komputerze.
-Stev co ty tu do cholery robisz ?!
-No przepraszam ale ja nie mam komputera , a że chciałem wejść to weszłem na twój .Widzę że się myłaś ,nie krępuj sie możesz sie przebrać .-powiedział śmiejąc sie
-Głupku ! idz się lecz !-krzyknęłam na niego i walnęłam go poduszką ,on nawet nie drgnął.
Westchnęłam i poszłam jeszcze raz do łazienki się przebrać .Kiedy wyszłam z niej już ubrana Steva nie było. To dobrze.
Wlazłam pod kołdrę  i zasnęłam .

3.Miłe zaskoczenie


Kiedy zobaczyłam mojego kuzyna Adama w moich oczach pojawiły mi się gwiazdy ,jakby ktoś rąbną mnie wielkim młotem.Dwa lata temu Adam przyjechał do nas z okularami na nosie ,piegami na twarzy w ogóle wyglądał jak kujon. Dzisiaj zobaczyłam nowego i ulepszonego Adama. Jego krótkie blond włosy idealnie kontrastowały z jego błękitnymi oczami.
-Cześć ciociu Megan-powiedziałam uśmiechnięta przytulając ją -Cześć Adam ,co tam?
On jedynie się uśmiechnął.-Dobra może ja zaniosę wasze walizki do pokojów.-powiedziałam łapiąc rączki walizek i targając je po schodach.
-Megan witaj-powiedziała mama-proszę wejdżcie .Adam ale ty wydoroślałeś ,dwa lata temu chłopiec , a teraz męzczyzna.
Uśmiechął się szeroko.
-Zrobić wam kawę,hęrbatę?-spytał tata idąc do kuchni.
-Ja poproszę kawę , a ty Adam?-spytała ciocia.
-Nie , ja dziękuję -powiedział Adam.
Wszyscy zaczeli rozmawiać :"Jak tam podróż ?", " były korki?"Tylko ja i Adam siedzieliśmy cicho.Nagle spojrzałam na mnie ciocia Megan.
-Sophie może byscie się przeszli po mieście , co?
Spojrzeliśmy na siebie.
-Jasne -odpowiedziałam.
Wstałam razem z Adamem z kanapy podeszliśmy do drzwi , nałożyliśmy kurtki i wyszliśmy.
-To co?Jak tam u ciebie ?Dużo się zmieniłeś.
-Tak wiem że zmieniłem wygląd , nie pasowały już mi te noszenie okularów.
Już się nie odezwałam szłam i szłam z wzrokiem wbitym w ziemię , nagle usłyszałam szum fal .Zorientowałam się że znależliśmy się na plaży.Dalej idąc z wzrokiem wbitym w ziemię usłyszałam śmiech małej dziewczynki.Zaciekawiona podniosłam wzrok i zobaczyłam Chrisa bawiącego się z dziewczynką.Podeszliśmy do niego.
-Cześć Chris ,co ty wyprawiasz?-spytałam
-O siemka .Emm... zajmuję się Mayą .
Usmiechnełam się radośnie.
Chris przeniósł wzrok ze mnie na Adama.
-O, poznaj Adama mojego kuzyna.-wyjaśniłam.
-Siema -powiedział Chris podając mu ręke.
-Cześć ,miło poznać -powiedział ściskając mu dłoń.
-Em... my może już pójdziemy bo Maya zaczyna się niecierpliwić -powiedziałam patrząc na Mayę siedziącą na piasku z założonymi rękami.
Parsknął śmiechem.
-No to narazie.
Po chwili znikneliśmy w gęstwinach lasu ,nikt z nas się nie odzywał .
Kiedy szliśmy tak  po krawężniku usłyszałam wołanie.
-Sophie!-wołał Jake biegnąc do mnie.
Byłam uradowana że znalazł mnie.
Podbiegł do nas.
-Jake co tu robisz?-spytałam zaciekawiona jego odpowiedzią.
-Wyszłem z Samem do spożywczaka.-wyjaśnił
-Aha.
Jego wzrok padł na Adama.
Zaczeły mu drżeć ręce .Po chwili zaczął cały drżeć.Nie wiedziałam co się dzieje .
Poznałam po minie Adama że jest przestraszony.
 ------------------------------------------------------
Wiem że trochę słaby rozdział ale postaram sie o lepsze. Serdecznie zapraszam do komentowania.

2.Nowe znajomości


-Wracamy właśnie do domu ale zajdziemy jeszcze do Jane i Mary-odpowiedział na moje pytanie Jake.
Uśmiechnełam się pod nosem.
-Może chciałabyś pójść z nami ?-zaproponował Chris.
-A mogę?-spytałam Jake’a
Na chwile zapadła cisza ,ale przerwał ją już znudzony Sam.
-Oczywiście że możesz, chodzimy już -powiedział Sam
Popatrzyłam na Jake.
-No chodżmy już .-powiedział Jake
Obróciłam się i poszłam za nimi.
Jake otulił mnie swym ramieniem, nie przeszkadzało mi to .
Przez całą drogę nikt się nie odzywał ,było tylko słychać nasze kroki.
Wreszcie kiedy dotarliśmy na miejsce zobaczyłam średni domek zbudowany z drewna.
-Soph chodz-powiedział do mnie z daleka Jake.
Stawiałam noge na pierwszym,drugi,trzecim i czwartym schodku.
Stanełam w drzwiach opierając się ramę .
Wszyscy już siedzieli przy małym stoliku.Ciekawe jak sieściu  facetów zmieściło się w tak małym stoliku?
Tylko dwie kobiety stały i gotowały.
Nagle jedna z nich obróciła się rozejrzała się po pokoju ale jej wzrok stanął na mnie .
-A kogoż tu mamy?-spytała 
-Przecież to słynna Sophie White ,a kto ?-powiedział Mike.
Widać że tu już o mnie rozmawiano.
-Hm... To o tobie codziennie ględzi Jake-powiedziała druga kobieta patrząc na mnie.
Zrobiłam się cała czerwona kiedy usłyszałam tą ciekawą informację.
Dwie kobiety podeszły do mnie .
-Cześć jestem Jane , dziewczyna Mike.A to jest Mary ,dziewczyna Erica -powiedziała kobieta pokazując na drugą.
-Miło poznać.-powiedziałam z uśmiechem.
-A więc jesteś dziewczyną Jake?-spytał Sam.
Zawstydzona słowami "dziewczyną Jake"nie mogłam nawet odpowiedzieć.
-Jesteśmy tylko przyjaciółmi-wyjaśnił Jake
-Sophie a ile się znacie?-zapytał podekscytowany Chris.
-Z trzy miesiące.-odpowiedziałam. 
Znowu padła cisza.Wszyscy zamyśleni ,ale czym ??
Nagle wszyscy zaczeli jeść kanapki przygotowane przez Jane i Mary.
-Zostawcie trochę dla innych -powiedział Mary i trzepneła Josepha po głowie drewnianą łyżką.-Sophie poczęstuj się .
-Dzięki-powiedziałam i podeszłam do stolika.
Wziełam jedną kanapkę i zaczełam ją jeść.
Nagle w moich spodniach coś zaczeło wibrować .Telefon.
-Hallo-powiedziałam do telefonu.
-Soph wracaj do domu ,Zaraz przyjedzie ciotka Megan i kuzyn Adam.-powiedział Steve-mój brat.
-Okej , już idę -powiedziałam naciskając przycisk który kończył rozmowę .
-Dziękuj za waszą gościnność ,ale ja musze lecieć do domu -powiedziałam .-Może innym razem?
-Jasne-powiedziała Mary.
-Soph odprowadzę cię .-powiedział Jake opiekuńczo.
-Nie,nie trzeba-powiedziałam wychodząc-To narazie.
-Paaa! -krzykneli
Biegłam ile sił w nogach żeby zdążyć przed ciocią i przemądrzałym kuzynem.
Kiedy wreszcie dotarłam do domu moi rodzice pytali się gdzie byłam , jakby ich to w ogóle obchodziło.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Przyszłam w sama porę .
Mama poszła otworzyć drzwi .Kiedy je otworzyła staneła w nich moja ciocia Megan i jej syn Adam.


środa, 13 czerwca 2012

1.Ciekawe spotkanie




Kiedy usłyszałam dżwięk dzwonka na przerwę zamknęłam notatnik i wyszłam z klasy. Wyjęłam z plecaka książkę Ewy Nowackiej "Emilia z kwiatem lilii leśnej" i zaczęłam ją wertować .Nawet nie zauważyłam wózka wożnego i w zetknięciu z nim wywinełam fikołka .Nagle podbiegł do mnie mój naj,naj,najlepszy przyjaciel -Jake i pomógł mi wstać .
-Soph-powiedział delikatnym głosem -musisz bardziej uważać albo czytać mniej książek .
-Ha,ha ale sie uśmiałam -powiedziałam lekko się uśmiechając .
-A co tam czytasz?-spytał wyrywając mi książkę z rąk .-"Emilia z kwiatem lilii leśnej"?
-Tak, a coś ci nie pasuje ?-spytałam .
-Yyy...Nie-powiedział i oddał mi posłusznie  książkę.
Nagle zadzwonił dżwonek na lekcje.
Jake posmutniał.
-No to narazie -powiedziałam -A i dzięki za pomoc w stawaniu .
I poszłam do klasy na te nudne lekcje.
Po szkole jak zwykle wróciłam do domu,zjadłam pyszny obiad przygotowany przez tate,odrobiłam lekcje i wyszłam na dwór żeby pospacerować na świeżym powietrzu.
Powędrowałam do pobliskiego lasu.
Szłam i szłam aż wreszcie trafiłam na zupełnie mi nieznaną polanę .Porośnieta była różnego rodzaju kwiatów :Tulipanów,stokrotek i wielu innych .
Usiadłam na miękkiej trawe i po raz drugi wyjełam z torby mój notatnik ,kiedy już chciałam noś napisać usłyszałam jakieś śmiechy dochodzące z głębi lasu.Zmknełam odruchowo notatnik,wstałam i otrzepałam się z ziemi.Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechnietego Jake'a w samych rybaczkach  z jakimiś facetami ubranych tak samo jak on  wyłaniających się z  ciemnego lasu.
-Soph!-krzyknął na mój widok i podbiegł do mnie uśmiechnięty żeby mnie przytulić.
-No dobra koniec tej czułości na dziś -powiedziałam uradowana że to on.
-A co ty tu robisz? -spytał uśmiechnięty.
-Jak widzisz podziwiam łono natury-powiedziałam uśmiechnięta.-A pan co tu robi ?
Parsknął śmiechem.
-Tak chodziłem sobie  po lesie z moimi kumplami.
-W samych rybaczkach ?-powiedziałam podnosząc brew.
Znowu parsknął śmiechem.
Usłyszałam jak ktoś odchrząknął.

Jake  obrócił się na pięcie.
-Jake może nas byś przedstawił co ?-spytał jeden z pięciu.
-Oj ,sory. Sophie poznaj Chrisa,Sama,Erica,Josepha i Mike.
-Cześć,miło poznać -powiedziałam podając każdemu ręke .
-Cześć -powiedziało 5 chłopaków którzy uścisneli moją dłoń.
-To gdzie się wybieracie?-spytałam 

--------------------------------------------------
Serdecznie proszę o komentarze na temat Rozdziału 1